Natalia Pawłowska

Jak rozwijać silną markę beauty w blogosferze? WYWIAD z Natalią Pawłowską z Blondhaircare

Judyta Kokoszkiewicz Influencer Marketing

Blog Blondhaircare to już rozpoznawalna, silna marka i autorytet wśród polskich włosomaniaczek, czyli kobiet, które stawiają na świadomą i mądrą pielęgnację włosów. Zapraszamy do lektury rozmowy z Natalią, która od lat realizuje włosową misję edukacyjną w internecie. 

Judyta Kokoszkiewicz: To Ty od lat mówisz o niekonwencjonalnych trendach w pielęgnowaniu, tłumacząc, jak prawidłowo olejować włosy, jaką maskę dobrać do ich porowatości; wyjaśniasz, czy silikony są złe. Doradzasz, na jaką wcierkę na porost postawić, albo jak w pielęgnacji można używać galaretki spożywczej czy… majonezu.  Dzięki Twoim artykułom na blogu wiemy też, jak czytać składy kosmetyków oraz, że cena odżywki wcale nie musi być kluczowa – bo czasem kosmetyk za 7 zł daje włosom najlepsze efekty. 

Budujesz zaufanie, pokazując własne włosowe efekty niekonwencjonalnych zabiegów (np. chelatowania włosów z kwaskiem cytrynowym) – robi to niesamowite wrażenie. Ponadto wiele czytelniczek przesyła Ci swoje włosowe historie ze zdjęciami metamorfoz, dziękując za cenne wskazówki. Dziś mam do Ciebie kilka pytań:

Właśnie ukazał się Twój e-book edukacyjny pt. “Jak czytać składy kosmetyków do włosów”. To kolejny krok w rozwoju Twojej marki – dlaczego e-book wydaje się atrakcyjniejszą formą niż tradycyjna książka (którą zresztą też masz już na swoim koncie)?

Natalia Pawłowska: Dziękuję bardzo za miłe słowa! Odpowiadając na pytanie – zrezygnowałam z wersji papierowej, ponieważ zauważyłam trend na e-booki. Moja pierwsza książka była chętniej kupowana w formie e-booka niż w wersji tradycyjnej, co bardzo mnie zdziwiło. Dodatkowo sama polubiłam cyfrowe książki – mogę je mieć zawsze w telefonie, są ekologiczne, dostawa trwa moment itd. Nic nie zastąpi zapachu kartek, jednak e-booki mają sporo zalet.

Ile czasu trwa przygotowanie e-booka – i jakie etapy następują po sobie po kolei (pisanie, korekta, skład) – co jest najtrudniejsze?

Nad e-bookiem o składach kosmetyków pracowałam rok. Najtrudniejszy był research. Internet zalany jest mitami na temat kosmetyków i nie ma książek o tej tematyce, więc miałam naprawdę sporo pracy. Składem zajęłam się sama, dlatego poszło z górki – każda współpraca z inną osobą wydłuża cały proces, bo ta osoba jest tylko pośrednikiem – i tak muszę mówić, co ma robić. Szybciej zrobiłam to sama.

Nad “Pielęgnacją włosów” pracowałam łącznie kilka lat. Po pierwsze najpierw musiałam odkryć, o co w ogóle w tej pielęgnacji chodzi (wtedy w internecie dostępny był tylko przepis na maseczkę z żółtka i płukankę z octu, które stosowały nasze babcie), a potem tę wiedzę logicznie poukładać. Nikt przede mną tego nie zrobił, wszystko zrobiłam sama od podstaw. Każdy rozdział jest efektem moich wielogodzinnych “rozkmin” i wniosków. Przykładowo to, jak prawidłowo myć włosy, opisałam na podstawie własnych przemyśleń i doświadczeń. Najpierw w skrócie opisałam to na blogu, a po kilku latach odkryłam, że skopiował mnie niemal każdy blog i portal. Niektórzy nawet nie wysilili się o parafrazę, po prostu skopiowali cały tekst… Tak – niestety – działa internet. To był moment, kiedy pomyślałam o e-bookach – płatne produkty nieco odstraszają “internetowe kopiarki”. 😉

Jakie są Twoim zdaniem 3 najważniejsze zalety self publishingu w sieci?

Wskazałabym jedną – to, że mam nad wszystkim władzę i mogę robić to, co chcę. 🙂 Nie muszę się podporządkowywać.

Jaki będzie Twój kolejny krok? Misja edukacyjna trwa, a może na horyzoncie pojawi się także linia Twoich kosmetyków?

Jeśli spotkam osobę, która jest profesjonalna i zechce ze mną w tym zakresie współpracować – jak najbardziej. 🙂 Póki co nie myślę o kosmetykach, skupiam się na edukacji, mam jeszcze sporo pomysłów!  

Od jakiegoś czasu podbijasz także Tik Toka – jak się czujesz na tym kanale?

Uwielbiam go! 🙂 Treści tworzy się krócej niż na Instagram czy bloga, a zaangażowanie odbiorców jest znacznie większe. Uwielbiam to, że na filmikach na TT nie ma lania wody – same konkrety, bo trzeba się zmieścić w krótkim czasie. 🙂 

Kiedy wchodzisz we współpracę z markami, na pewno sama także dokonujesz pewnej “selekcji” – jakich produktów nigdy byś nie zareklamowała na swoich kanałach?

Dostaję różne propozycje, ale przyjmuję tylko te włosowo-urodowe. Ostatnio odmówiłam reklamowania pizzy (takiej mrożonej, dostępnej w sklepach spożywczych). Nie widzę na moim profilu swojego zdjęcia z opakowaniem pizzy i ze zbliżeniem na logo. Bez opakowania – jak najbardziej. 🙂  

Jakich trzech podstawowych rad udzieliłabyś początkującej włosomaniaczce?

Ucz się z wiarygodnych źródeł. Przestań niszczyć włosy. Naucz się prawidłowo myć włosy (poznaj metody mycia, jak używać szamponu, jak nakładać maski, jak stosować peeling itp.).

Intryguje mnie, skąd bierzesz te niecodzienne pomysły na pielęgnację, które polecasz czytelniczkom – np. “Śnieżka na włosy, czyli bita śmietana w proszku jako dodatek do maski do włosów”?

Śnieżka to był totalny przypadek! Chciałam wykonać laminowanie żelatyną, ale nie miałam jej w domu. Za to moim oczom w szufladzie kuchennej ukazała się Śnieżka. Spróbowałam i okazała się hitem ♥♥♥ Inspirację czerpię z otoczenia: z tego, co widzę w drogeriach, z wiadomości od czytelniczek, z wpisów na forach / grupach. Gdyby nie bzdury wypisywane w internecie o kosmetykach, nigdy nie powstałby e-book o czytaniu składów. 🙂

Co jest teraz w modzie, jeśli chodzi o pielęgnację? Zabiegi w salonach (np. sauna, botoks), domowe, babcine sposoby (np. nafta kosmetyczna) czy może inne metody?

Chyba wciąż jest podział. Jedni lubią pielęgnację profesjonalną, jedni naturalną, a inni – tak jak ja – mieszają pielęgnację domową, z profesjonalną i drogeryjną. Nie jest tak jak w branży odzieżowej, że nagle wszyscy robią z włosami jedną rzecz. 🙂 Każde włosy lubią coś innego.  

W jakim kierunki zmierza Twój blog – jaką misję będzie realizował przez kolejne lata?

Blog trochę zszedł na drugi plan, najbardziej działam na Instagramie, nieco rzadziej na Tik Toku, a poza tym zajmuję się swoimi produktami. Ich stworzenie to ogrom pracy! 

Jakie działania marketingowe podejmowałaś w ostatnich latach, które pomogły Ci stać się rozpoznawalną marką z misją edukacyjną?

Wiem, że to może dziwnie zabrzmieć, ale żadne. Ja po prostu tworzę treści i to one przyciągają odbiorców. Nie korzystałam z żadnych technik manipulacji czy marketingu. Wszystko toczy się naturalnie. Rozważam reklamę na Fb, ale nie wiem, jak to ugryźć. 😉

Wspominałaś, że w swoich działaniach skupiasz się ostatnio na Instagramie – jakie są Twoje złote zasady rozwijania konta o tematyce beauty? Co sprawia, że Twoja społeczność stale rośnie?

Kiedyś wystarczyło wrzucić zdjęcie na IG i poinformować o swoim koncie na blogu. Ja dopiero 2-3 lata temu wrzuciłam ikonki SM na bloga i zaczęłam doceniać siłę SM. Wcześniej całą swoją energię skupiałam na książce i blogu. Teraz bardzo żałuję, że nie wykorzystałam lat 2014-16 na rozwój Instagrama, kiedy było to znacznie prostsze i nie było algorytmów. Z mojej obserwacji wynika, że najwięcej nowych osób na IG przybywa wtedy, gdy ktoś rekomenduje moje konto. Raz – po rekomendacji jednej z youtuberek – przyszło do mnie ok. 800 osób w ciągu doby! Poza tym, organizuję włosowe piątki, które lubią moje obserwatorki, dodaję opinię o ich włosach, doradzam. Wydaje mi się, że znów broni się przydatna treść. 🙂 Ważne są też hashtagi – dzięki nim potencjalni odbiorcy mogą nas łatwo znaleźć. 🙂

Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów – wydawniczych i blogowych.